
W wieku 12 lat zostali rozdzieleni. Ona została w małym miasteczku, a on wyjechał. W końcu ponownie się spotykają, ale jak to się skończy?

ryk poczekaj! Gdzie idziesz?! Nie zostawiaj mnie sa-mej! Eryk? Eryk! Obudziłam się w swoim łóżku i rozej-rzałam nieprzytomnie po pokoju. Znowu ten sen? Cze-mu zawsze mi się to śni? Pytałam siebie w myślach. Zeszłam na dół ledwo trzymając się na nogach. Cześć mamo wymamrotałam. Witaj zło... Eliza znowu śnił ci się ten sen prawda? Tak. Sen w którym Eryk idzie powoli,
a ja choć biegnę za nim, nie mogę go dogonić. Ten sen śni mi się niemal codziennie od 4 lat. Zapanowała niez-ręczna cisza. Dobrze, nie rozmawiajmy o tym, powie-działa moja mama. Eryk był moim najlepszym przyja-cielem, ale pewnego poranka zniknął bez śladu. Jedyne co mi po nim pozostało to wspomnienia i dziwny list

Nazywam się Eliza i mam 16 lat. W gimnazjum miałam przyjaciela Eryka. Zawsze byliśmy razem, ludzie mówili, że nie pasujemy do siebie, bo wyglądamy niemal identycznie. Ale nie zwracaliśmy na to uwagi. W dniu moich urodzin mieliśmy się wybrać razem do parku. Wyczekiwałam na ten dzień. I gdy w końcu nadszedł, Eryk zniknął. Sąsiedzi mówili, że ze względu na zdrowie jego matki musieli opuścić nasze miasteczko. Nie chciałam w to wierzyć. W przeddzień moich urodzin Eryk dał mi list i powiedział: nie otwieraj go dzisiaj, jutro będzie bardziej wszystko tłumaczył. Po czym uśmiechnął się smutno i nic nie mówiąc patrzył wprost na mnie. Teraz rozumiem co miał na myśli. Od tego czasu minęły
cztery lata, a ja, jestem uczennicą liceum. Lecz zawsze gdy czuję się samotna, czytam jego list. Z przykrych wspomnień wyrwał mnie głos mamy: Elizo czas do szkoły. Przestań bujać w obłokach i szykuj się. Szybko wróciłam z tamtych smutnych chwil. Ponieważ od dziś mój pierwszy dzień jako uczennicy liceum. Szybko pognałam na górę, ubrałam mój nowiutki mundurek, spakowałam kilka zeszytów, piórnik i drugie śniadanie. Zarzuciłam torbę na ramię krzyknęłam na odchodnym cześć i pobiegłam ile sił w nogach na rozpoczęcie roku szkolnego. Przystanęłam na moment przed domem Eryka i powiedziałam cichutko: Eryk jestem już w liceum. Bardzo chciałabym żebyś był ze mną w tej chwili.
Po tych słowach poczułam mokre ślady na policzkach. Szybko odeszłam spod jego domu. Gdy nagle zauwa-żyłam pewną osobę, która do złudzenia przypominała Eryka. Odwróciłam się natychmiast, ale nikogo za mną nie było. To tylko złudzenie, przecież to niemożliwe, że-
by to był Eryk, skarciłam się w myślach. Nie wiem jakim cudem, ale na rozpoczęcie dotarłam dosłownie minutę przed czasem. I... I... Iza wydyszałam ledwo łapiąc od-dech. Mam pytanie, czy to możliwe, żeby zobaczyć oso-bę, której się nie widziało od czterech lat? Iza spojrzała na mnie i się zastanowiła, po krótkiej chwili odparła: no wiesz, szanse są naprawdę marne. To raczej niemożliwe, a dlaczego pytasz? A tak bez powodu odpowiedziałam.
Nagle z głośnika dobiegł nas głos dyrektora oznajmu-jący, że uroczyste rozpoczęcie zacznie się za chwilę w sali gimnastycznej. Poruszeni uczniowie ruszyli do wy-znaczonego miejsca. Nie przerywając rozmów i śmie-chów. Sala w mgnieniu oka wypełniła się męskimi i żeń-skimi mundurkami. Na podium wszedł dyrektor i uro-czyście nas powitał w nowym roku szkolnym i zaprosił na scenę reprezentanta klas pierwszych, Eryka Nadmo-rskiego. Nie, nie, to nie może być prawda. Przeszła koło mnie osoba, która wyglądała niemal jak ja, ale na świe-cie był tylko jeden taki człowiek. Chłopak wszedł i zaczął przemawiać do całej szkoły. Ten głos. Skądś go kojarzy-łam, był trochę mocniejszy ale wciąż miał tę samą me-
lodię i ciepło. Byłam niemal pewna, że to był Eryk. Mój najdroższy przyjaciel. Nagle usłyszałam cichy szept. To była Iza. Eliza, czy ty płaczesz? Płaczę? Nie to niemoż-liwe, z wahaniem dotknęłam swoich policzków, były całe mokre od łez. Ja... ja... ja muszę gdzieś iść, powiedzia-łam, po czym momentalnie wybiegłam z sali nie zważa-jąc na oburzone szepty i zdziwienie dyrektora. Eliza, tyl-ko to imię szepnął bezgłośnie reprezentat pierwszych klas. Tymczasem ja ciągle biegłam, nie wiem gdzie zamierzałam uciec, ale wiedziałam jedno: nie mogę spotkać w tej chwili Eryka. Po prostu nie mogę. Łzy leciały mi nieustanie. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ciężko dyszy. No, nie szybsza jesteś El.
El? Pomyślałam przecież tylko jedna osoba mnie tak nazywała, czyli to naprawdę musiał być... Odwróciłam się powoli, wciąż mając w oczach łzy. Przede mną stało jakby lustrzane odbicie. Włosy tylko ciut jaśniejsze i oczy które promieniały światłem. Był ode mnie tylko trochę wyższy. Nie mogłam w to uwierzyć, więc drżącym gło-sem zapytałam: Eryk? To ty, prawda? Proszę powiedz, że to ty. Chłopak uśmiechnął się figlarnie i odpowiedział: No wiesz co, El? Musisz jeszcze pytać, chyba znasz od-powiedź, prawda? Ale tak, to ja. Wróciłem. Dodał z łago-dnym uśmiechem. Tego moje serce już nie wytrzymało. Eryk!!! Krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona.. Zachwiał się przez moment i oboje wylądowaliśmy
na glebie, śmiejąc się i płacząc jednocześnie. Mniej wię-cej po 10 minutach zorientowałam się, co się stało. Za-miast uczucia radości nastąpił gniew. Odepchnęłam go,
a on spojrzał na mnie zdziwiony. Zanim się zorientowa-łam, ryknęłam: Co ty sobie myślisz !!!??? Nie ma cię od czterech lat, a teraz wracasz jak gdyby nigdy nic!? Żarty sobie ze mnie robisz?! Czy ty wiesz, jak się czułam przez te cztery lata?! Nie dałam mu odpowiedzieć i kontynu-owałam. Czyli nasza przyjaźń nic dla ciebie nie znaczy-ła?! El to wcale nie tak, odpowiedział Eryk. Już miałam odejść, gdy ponownie chwycił mnie za rękę. Zostaw mnie! Krzyknęłam próbując się wyrwać. Ale on tylko mocniej zacisnął palce na mojej ręce, po chwili przy-
ciągnął mnie do swojej piersi. Puszczaj! Idiota! Krzycza-łam, próbując się wydostać. Ale on tylko tak stał wciąż tuląc mnie do piersi. Lepiej? Spytał gdy już się uspoko-iłam, kiwnęłam głową że tak. Po chwili usłyszeliśmy odgłos kroków i wołanie dyrektora: Eryk, gdzie jesteś? Wracaj na salę, musisz skończyć przemowę. Nagle poczułam, jak Eryk chwyta mnie w talii i szepcze: Wy-trzymaj tak przez chwilę, po czym wcisnął się pomiędzy uchylone drzwi. Oboje zanurkowaliśmy pod nimi. Usły-szeliśmy, jak dyrektor przechodzi obok sali mamrocząc, że czemu mu się trafił taki gagatek. Gdy dyrektor znik-nął w głębi korytarza, znowu odzyskałam mowę. Co z tobą nie tak? Powiedziałam próbując się nie rozpłakać
i roześmiać jednocześnie. Chłopak wstał i poszedł do mnie powoli. El, zaczął ale ja odwróciłam się natych-miast. El! Udawałam, że nie słyszę. Eliza! Już miałam mu powiedzieć, żeby się zamkną,ł gdy nagle poczułam jego dłoń na moich wargach. Daj mi powiedzieć, czemu mnie nie było. Kiwnęłam głową, chociaż ciągle byłam nabur-muszona. A więc to było tak, zaczął swoją opowieść Eryk. Zaraz po zamieszkaniu w naszym małym miaste-
czku wiedziałem, że nie możemy tu na dłużej zostać, gdyż lekarze tutaj nie byli najlepsi, a moja mama była ciężko chora. Jednak udało nam się zostać dłużej niż przypuszczaliśmy. Później spotkałem ciebie. Byłem naprawdę szczęśliwy. Po raz pierwszy mogłem zapo-
mnieć o problemach rodzinnych. Jednak z każdym dniem wiedziałem, że muszę ci powiedzieć, że niedługo się wyprowadzę. W końcu nadarzyła się okazja, Dowie-działem się, że w dniu twoich urodzin musimy wyjechać, bo stan mojej mamy znacznie się pogorszył. Więc napi-sałem ci list. Jednak nie chciałem patrzeć, jak go czytasz, dlatego poprosiłem, żebyś go przeczytała jak mnie nie będzie. Przepraszam, dodał na zakończenie. Nie wie-działam co na to wszystko mam odpowiedzieć. Westchnęłam po czym odparłam, Rozumiem ale mogłeś chociaż zadzwonić napisać lub podać mi w liście swój nowy adres. Wtedy moglibyśmy się kontaktować. Nie mogłem powiedział, bałem się. Czego? spytałam za-
skoczona. Tego że jak będę z tobą pisał nie zapanuję nad swoimi uczuciami i przyjadę do ciebie zostawiając mamę samą sobie. Uśmiechnęłam się, zniknęła ze mnie cała złość. To był ten sam chłopak, którego poznałam kilka lat temu. Ciągle myślał o szczęściu innych a samym sobą niespecjalnie się przejmował. To był ten sam chłopak w którym się zakochałam. I dalej byłam zakochana. Ale nie mogłam mu tego powiedzieć, dziwnie by się czuł a tego nie chciałam. Yyyy, El? Na dźwięk jego głosu szy-bko oprzytomniałam. Wszystko w porządku. Chyba musimy w końcu wrócić na salę, co nie? – spytałam śmiejąc się. No, no dobra powiedział lekko przerażony Eryk. Nim się zorientowaliśmy byliśmy już przed salą. Zerknęła
na Eryka. I ledwo powstrzymałam śmiech. Chłopak wyglądał jakby miał wyzionąć ducha. Nie bój żaby, powiedziałam, po czym klepnęłam go w plecy. Łatwo ci mówić, burknął w odpowiedzi. Gdy otworzyliśmy drzwi, wszystkie pary oczu skierowały się w naszą stronę. Po czym posypały się pytania. Czy wy się znacie? Gdzie byliście? Dlaczego uciekliście? I tym podobne. Nagle Iza szarpnęła moje ramię i zaciągnęła na koniec sali. Więc co to było? – spytała, uśmiechając się szeroko. Poczułam jak rumienią mi się policzki. Iza zaśmiała się i powiedziała: chyba nie chcesz powiedzieć że się zabujałaś co? Słysząc moje milczenie Iza natychmiast spoważniała i powie– działa: moment, tylko nie mów mi, że to ten sam
- Full access to our public library
- Save favorite books
- Interact with authors

W wieku 12 lat zostali rozdzieleni. Ona została w małym miasteczku, a on wyjechał. W końcu ponownie się spotykają, ale jak to się skończy?

ryk poczekaj! Gdzie idziesz?! Nie zostawiaj mnie sa-mej! Eryk? Eryk! Obudziłam się w swoim łóżku i rozej-rzałam nieprzytomnie po pokoju. Znowu ten sen? Cze-mu zawsze mi się to śni? Pytałam siebie w myślach. Zeszłam na dół ledwo trzymając się na nogach. Cześć mamo wymamrotałam. Witaj zło... Eliza znowu śnił ci się ten sen prawda? Tak. Sen w którym Eryk idzie powoli,
a ja choć biegnę za nim, nie mogę go dogonić. Ten sen śni mi się niemal codziennie od 4 lat. Zapanowała niez-ręczna cisza. Dobrze, nie rozmawiajmy o tym, powie-działa moja mama. Eryk był moim najlepszym przyja-cielem, ale pewnego poranka zniknął bez śladu. Jedyne co mi po nim pozostało to wspomnienia i dziwny list

Nazywam się Eliza i mam 16 lat. W gimnazjum miałam przyjaciela Eryka. Zawsze byliśmy razem, ludzie mówili, że nie pasujemy do siebie, bo wyglądamy niemal identycznie. Ale nie zwracaliśmy na to uwagi. W dniu moich urodzin mieliśmy się wybrać razem do parku. Wyczekiwałam na ten dzień. I gdy w końcu nadszedł, Eryk zniknął. Sąsiedzi mówili, że ze względu na zdrowie jego matki musieli opuścić nasze miasteczko. Nie chciałam w to wierzyć. W przeddzień moich urodzin Eryk dał mi list i powiedział: nie otwieraj go dzisiaj, jutro będzie bardziej wszystko tłumaczył. Po czym uśmiechnął się smutno i nic nie mówiąc patrzył wprost na mnie. Teraz rozumiem co miał na myśli. Od tego czasu minęły
- < BEGINNING
- END >
-
DOWNLOAD
-
LIKE(1)
-
COMMENT()
-
SHARE
-
SAVE
-
BUY THIS BOOK
(from $4.99+) -
BUY THIS BOOK
(from $4.99+) - DOWNLOAD
- LIKE (1)
- COMMENT ()
- SHARE
- SAVE
- Report
-
BUY
-
LIKE(1)
-
COMMENT()
-
SHARE
- Excessive Violence
- Harassment
- Offensive Pictures
- Spelling & Grammar Errors
- Unfinished
- Other Problem
COMMENTS
Click 'X' to report any negative comments. Thanks!