Książka ta powinna spodobać się nie tylko młodszym czytelnikom, także starszym może przypaść do gustu. To pierwsza książka napisana przez dziecko. Miłego czytania (♥◡♥) ️️
Autorka książki:
Gabriela Zychiewicz

Rozdział 1
"Początek przygody"
W pewnym małym miasteczku w Kanadzie był mały domek, w którym mieszkała dobra, nie różniąca się niczym od innych rodzina. Tata, mama i mała córeczka o imieniu Juleczka.
Julka różniła się zaś od wszystkich innych dzieci. Wolała przebywać w domu i czytać książki. Była jedynym dzieckiem z tak bujną wyobraźnią, lecz nie miała oprócz swoich rodziców nikogo kto by mógł ją zrozumieć.
Przez te 11 lat pragnęła tylko mieć prawdziwą przyjaciółkę to się jednak nie wydarzyło, więc zaczęła wymyślać "Wymyślonych Przyjaciół". Jednym z nich był lis stojący na dwóch łapach o imieniu Borys.
Pewnego dnia wraz z mamą poszły na zakupy na targu.
- Pamiętaj Julio, niczego na targu nie dotykamy.-Odezwała się mama.
Mama była porządną i rozważną kobietą. Jej ciemne jak noc włosy przysłaniały jej bladą cerę, a jej niebieskie oczy błyszczały jak gwiazdy na ciemnym niebie.
- Tak mamo.- Odpowiedziała Jula i zanim się obejrzała, znalazły się na miejscu.
Na targu było mnóstwo ludzi i straganów, aż się od nich roiło.
- Jak mama może się tu odnajdywać? To niemożliwe!- Pomyślała Julka.
Podeszły do najbliższego straganu z owocami i warzywami. Mama wyciągnęła z portfela 10 Dolarów.
- Proszę o 2 jabłka, kalafior i marchew.- Rzekła do sprzedawcy i dała mu pieniądze. Sprzedawca od razu zareagował i spakował do papierowej torby wszystkie produkty przez nią wymienione.
Po kupieniu wszystkiego ruszyły do domu. Zastały pusty dom, taty nie było.
- Gdzie jest tata?- Spytała zaniepokojona Juleczka.
- Zapewne znowu gdzieś wyszedł, nie przejmuj się kochanie. Może pójdziesz do swego pokoju i przeczytasz tę nową książkę "Tajemniczy Ogród"?
- Zgoda, ale powiedz mamo kiedy tata wróci.- Ustaliła warunek.
- Powiem, a teraz idź czytać.
Jula poszła małym korytarzem do swojego pokoju lecz
nie miała zamiaru czytać. W pokoju ujrzała Borysa siedzącego na dywanie.
- Witaj Borys, nie spodziewałam się, że dziś przyjdziesz.-Przyznała Julka do złotookiego lisa spoglądającego na nią z uśmiechem.
- Skoro tu jesteś, to może pogramy w jakąś grę?
Pokiwał głową.
- W chowanego! Ja pierwsza szukam!
Zaczęła odliczać, gdy doliczyła do dziesięciu i otworzyła oczy, lisa nie było. Wyszła z pokoju, znalazła się w korytarzu, gdy nagle usłyszała głos mamy:
- Gdzie byłeś?
- Musiałem wyjść..
- Wiesz przecież że Julce jest smutno kiedy wychodzisz.-
Przerwała tacie.
- Może miałem powód?!- Zdenerwował się
- A niby jaki tym razem?
- Musiałem pomóc Markowi..
- Przecież pomogłeś mu wczoraj. A może nie wiem wszystkiego?! Nie kłam, przecież jestem twoją żoną!
Potem rozmowa ucichła, tata wyszedł z domu i od tamtej pory nigdy go już nie ujrzała.
Nie wiedziała co się stało. Nic z tego nie rozumiała. Lecz po kilku kolejnych dniach dowiedziała się, że mama i tata planują rozwód. Nie wiedziała co to znaczy "Planować Rozwód".
Po dwóch godzinach zastanawiania się co to znaczy, postanowiła się w końcu zapytać mamy.
- Mamo co to znaczy rozwód?
- Dlaczego się pytasz?- Zdziwiła się mama.
- Bo mówiłaś o tym z tatą. Co to znaczy?- Spytała ponownie.
- Rozwód oznacza, że.. Nie będziemy już razem. Nie będziemy już małżeństwem.
Juleczkę to zaskoczyło, łzy zaczeły jej lecieć z piegowatej twarzy na podłogę.
- To znaczy, że nie będzie już.. Moim tatą?- Zapytała drżącym od smutku głosem, nie chciała żeby to się stało.
- Niestety, to nieuniknione.
Julci pękło serce, wbiegła do swojego pokoju z płaczem.
- Nie! Nie może się tak stać!- Mamrotała pod nosem Julka.
To była dotychczas jedna z najsmutniejszych chwil w
jej życiu. Już nigdy nie zobaczy swojego tatusia.
Rozdział 2.
"Wyjście i stara chata"
Juleczka była zdruzgotana przez to co się stało, a żaden z planów nawrócenia mamy, żeby nie wzięła rozwodu się nie powiódł. Traciła już nadzieję.
- To koniec.- Powtarzała w głowie.
- Już nigdy taty nie zobaczę!
Borys spoglądał na nią ze smutkiem. Nie wiedział dlaczego dziewczynka płakała, ona nigdy nie płakała więc wiedział że to coś poważnego.
- Dlaczego..-Płakała.
Na samą myśl o rozwodzie rodziców miała łzy w oczach.
-Skoro nie przekonałam mamy, to może przekonam tatę. Co o tym myślisz Borys?
Borys wyszedł na chwilę z pokoju, a kiedy wrócił, trzymał w łapie mapę z zaznaczonym miejscem zamieszkania taty.
- Dziękuję Borysie.- Podziękowała.
- Ale jak się wymknąć? Mama na pewno nie pozwoli mi wyjść.- Dodała.
Lis wybiegł z pokoju.
- Borysie zaczekaj!- Krzyknęła.
Rudzielec przebiegł obok mamy i wybiegł z domu. Juleczka się bała być przyłapana na gorącym uczynku, zwłaszcza ucieczki z domu ale musiała to zrobić dla dobra rodziny.
Przemknęła się obok mamy i wyszła tak samo jak Borys.
Lis widząc za nim podążającą Julkę uśmiechnął się i przebiegł przez ulicę.
- Najpierw popatrz w prawo, a potem w lewo i znów w prawo.- Powtórzyła czego nauczył ją tata.
- Mogę przechodzić.- Dodała po chwili.
Przeszła przez ulicę, jeszcze nie wiedziała co ją czeka..
Pobiegli przed siebie leśną dróżką. Mijali mnóstwo drzew, krzewów i kwiatów.
- Zobacz Borys, jakaś stara chata!- Rzekła do lisa wskazując wzrokiem mały drewniany domek.
Wyglądał on na opuszczony.. Lecz wokoło niego były piękne grządki pomidorów, marchewek, buraków i innych warzyw.
Juleczka zapukała do drzwi.
- Zaraz!- Rozległ się głos i szczękot zamków w drzwiach.
-Witam! W czymś wam pomóc?- Spytała się dziewczynka
wyglądająca na ten sam wiek co Jula.
-Wchodźcie zapraszam!- Zaprosiła ich do środka chaty.
Borys wszedł, a Juleczka poszła w jego ślady.
- Rzadko miewam gości.- Rzekła.
- Może podać herbaty, albo ciastek?- Spytała się.
Borys pokiwał głową.
- Jasne zaraz podam, tylko jak się nazywacie?- Zapytała.
- Nazywam się Julia, a to Borys.
- Miło poznać, ja jestem Amelia.- Przedstawiła się.
Po chwili Amelia przyniosła ciastka i herbatę. Borys był w siódmym niebie.
- Dziękujemy.- Podziękowała Juleczka za Borysa ponieważ on nie podziękował.
- I co Borysie, smakują?- Spytała się Amelka.
Borys pokiwał głową, od razu było wiadomo co to znaczy.
Zamiast zostać u niej na kilka minut, jak chciała Julka, byli u niej ponad dwie godziny.
Było już ciemno, więc jedyne co wchodziło w grę to: Przenocowanie u Amelii i wyruszenie z rana.
- Czy możemy u ciebie przenocować?- Spytała się Jula.
- Jasne! Oczywiście że możecie!- Odpowiedziała Amelka.
Amelia przygotowała kolacje, a ponieważ Julka nie miała piżamy, ona pożyczyła jej swoją, a później zasnęli.
Rozdział 3.
"Problem"
Obudzili się gdy słońce wyszło zza dalekich wzgórz. Krajobraz był piękny, ptaki ćwierkały, a wiatr szumiał jak nigdy dotąd.
Lisek wybiegł z sypialni i od razu zakochał się w śniadaniu, które przygotowała Amelia. Widać, że bekon mu smakował.
Juleczka poszła za nim. Zjedli i ubrali się.
- Musimy już iść.- Rzekła po chwili Jula.
- Naprawdę, już?- Spytała dziewczynka.
- Tak, musimy. Ale jeszcze się spotkamy.
- Na to liczę.- Powiedziała Amelka.
- A może, zabiorę się z wami?- Zaproponowała.
- To nawet dobry pomysł!- Przyznała Jula.
Wyszli z drewnianej chaty, Amelka poszła do starej szopy za domkiem.
Nagle rozległ się warkot i z szopy wyjechał stary, porośnięty różnorodnymi roślinami traktor.
Borys i Julka szybko wskoczyli do przyczepy pełnej siana.
- I ruszamy!- Powiedziała, a silnik jeszcze mocniej zawarkotał.
Nagle traktor gwałtownie stanął, a z klapy w której znajdował się silnik wydobyła się para.
- Jednak nie pojedziemy. Nie znam się na mechanice.-Rzekła Amelka.
-A nie możemy iść pieszo?- Pomyślał Borys.
Można powiedzieć że traktor był "Uparty jak osioł". W ogóle nie chciał się ruszyć z miejsca. Tracili już nadzieję, że gdzieś pojadą.
Nagle Lis wyskoczył z przyczepy i pobiegł do szopy, wrócił z narzędziami.
Otworzył klapę, pooglądał, a później wyjął jakieś części łączył kable itp.
Dziewczyny nie wiedziały czy go powstrzymać czy dać mu działać.
- Co on robi?- Szeptały między sobą.
W końcu Borys zamknął klapę, wsiadł za kółko i o dziwo traktor zadziałał.
Były w wielkim szoku.
-Borysie jak to zrobiłeś?- Spytała się Juleczka. Na te
pytanie tylko się uśmiechnął, jak widać to była tajemnica.
- Wsiadajmy!- Powiedziała Jula.
Ponownie Lis i Julka weszli do przyczepy, a Amelka za kółko i pojechali leśną drogą.
Jechali traktorem omijając łąki, pola uprawne i straszliwe korony drzew, a wszystkie kwiaty tworzyły tęczę kolorów.
- Jak tu ładnie!- Powiedziała do towarzyszy Juleczka.
- Dlatego tu mieszkam.- Rzekła Amelia.
Ptaszki słodko ćwierkały, wiatr szumiał i rośliny lekko kołysały się na wietrze. Było wręcz idealnie.
Pojechali aż do końca dróżki. Na jej końcu dostrzegli wielką rzekę.
- Nie przejedziemy dalej.- Odezwała się Amelia.
-Ale możemy przepłynąć. Zbudujmy tratwę!- Podsunęła pomysł Jula.
Rozdział 4
"Rzeka i wielka niespodzianka"
Tak się złożyło że obok rzeki był stos drewna, zaś Borys zabrał ze sobą narzędzia. Niezły zbieg okoliczności.
Borys chwycił za narzędzia.
-Możemy ci pomóc?- Spytała Jula.
Borys potrząsnął głową i je lekko odepchnął dwoma łapami.
Skoro nie mogły pomóc przy budowie tratwy, usiadły pod jednym z największych drzew i zaczęły rozmawiać.
- A w ogóle gdzie chcesz z tym lisem dojść?- Spytała po chwili Amelka.
- Do mojego taty, on i mama się rozwodzą, a ja chcę temu zapobiec.- Odpowiedziała Jula.
-Trzymam kciuki, żeby ci się udało.
Borys w trymiga uporał się ze swoim zadaniem, ale
traktor musiał zostać na brzegu. Weszli wszyscy na tratwę i popłynęli z prądem. Płynęli trochę czasu, nie przerywając nurtującej ich ciszy.
- Dlaczego tam niema rzeki?- Spytała się Julka.
-To wodospad!- Krzyknęła Amelia.
Próbowali wiosłować najszybciej jak tylko umieli, lecz prąd był za silny, spadli i wylądowali w wodzie. Zaś tratwa przepadła w morskich głębinach.
Rozdział 5
"Dżungla i magiczny kwiat"
Julka ocknęła się na lądzie, cała mokra od wypadku z wodospadem.
Wstała z piachu, na którym leżała i się rozejrzała.
Lis rozbudzony siedział na kamieniu. Lecz Jula nigdzie nie widziała Amelki.
- Wszystko dobrze?- Jula usłyszała głos Amelki, ona była tuż za nią.
- Tak.- Odpowiedziała Jula.
- Tylko, gdzie my jesteśmy?- Spytała Julka.
- Sama nie wiem.
Borys wstał na swoje dwie łapy i pobiegł w wielką gęstwinę drzew.
- Borysie zaczekaj na nas!- Krzyknęły obydwie do uciekającego od nich lisa.
Lis zatrzymał się na samym początku drogi przez dżunglę, nie dlatego że dziewczyny krzyczały za nim, lecz co zobaczył na swojej drodze.
Był to najpiękniejszy i największy kwiat jaki dotychczas widział.
- Na co się gapisz?!- Zapytał się gwałtownie kwiat.
Lis się przestraszył i schował się za towarzyszkami.
- Czego tu szukacie?!- Zapytał kwiat.
- A mógłbyś być trochę milszy?- Spytała Amelia.
- Odpowiedzcie na moje pytanie!- Krzyknął.
- Spadliśmy z wodospadu i wylądowaliśmy tutaj.- Powiedziała Jula zgodnie z prawdą.
- A, ok.- Powiedział kwiat.
- Dziwnie się z tym kwiatem rozmawia.- Pomyślała Julka.
- Straszny jest.- Pomyślał Borys.
- Dlaczego niby się ze mną dziwnie rozmawia?! Oh i przepraszam że cię przestraszyłem.
Borys, Julka i Amelka spojrzeli na siebie zszokowani.
Okazało się że kwiat umie czytać w myślach, co jeszcze bardziej dziwiło bohaterów.
- Nazywam się Greeny.
- Ja Julka.
- Ja Amelia, a to Borys. A w ogóle, jak to możliwe że mówisz. Nie chcę cię obrazić, ale kwiaty nie powinny mówić. Jak to w ogóle możliwe że ty mówisz?
- To dlatego, że jestem jedynym takim na całym świecie!-
Przechwalał się Greeny.
Kwiat naprawdę różnił się od swoich rówieśników, nie dość że był wielki, to miał naprawdę tęczowe płatki, a łodygę czarną jak noc. Wyglądał pięknie, ale zdaniem bohaterów "Ma wredny charakter".
Czy mogli go ominąć? Otóż tak. Kwiat się nie ruszał, lecz walił obelgami na prawo i lewo. Naprawdę był wredny.
Wracając do bohaterów, ominęli "Magiczny" kwiat i ruszyli w poszukiwaniu schronienia.
Chociaż przemoknięci, nie zatrzymywali się, doszli już za daleko żeby się wrócić.
Rozdział 6
"Potworne"
Julka, Borys i Amelka, choć przemoczeni do suchej nitki szli w poszukiwaniu schronienia.
Nagle dostrzegli miło wyglądający biały domek.
- Może zapukamy, może ci którzy tam mieszkają nam pomogą?- Zaproponowała Juleczka.
Borys szybko podbiegł do drzwi domku i zapukał. Drzwi otworzyła staruszka w niebieskim fartuszku.
- Oh, witam was dzieci. Wejdźcie, rozgośćcie się. Czujcie się jak u siebie.- Zaprosiła ich do środka.
- Dziękujemy.
Po kilku chwilach ich ubrania wyschły.
-Proszę dzieci, upiekłam ciasteczka. Poczęstujcie się.
Borys od razu się na nie rzucił. Nic nie zostało dla dziewczyn bo rudzielec zjadł wszystko.
Spędzili oni cały dzień u miłej staruszki, a popołudnie spędzili na dworze. Dzień był udany.
Juleczka zamiast pójść na kolację do staruszki, poszła zobaczyć czy Greeny jest tam gdzie go wcześniej spotkali i faktycznie tam był.
Kwiatek coś szemrał pod nosem, nie dosłownie, bo przecież nie miał nosa, ale można tak powiedzieć że "szemrał pod nosem".
- Hej Greeny.- Jej głos go zaskoczył.
- Jak to możliwe że nadal żyjesz?!- Wykrzyczał Greeny.
- O czym ty mówisz?- Zdziwiła się Julka.
- Oh, już dobrze wiesz o czym. O tej babie z lasu!
- Ale dlaczego ta babcia miałaby coś takiego zrobić?- Spytała Greeniego.
- Bo jest pająkiem! Jeszcze się nie zorientowałaś?!- Krzyknął.
Jednak w słowach Greeniego było mnóstwo prawdy, dom był biały, a na samym początku kiedy Julka była blisko tego domku, zdawało jej się, że z jego białych ścian na zewnątrz wychodzą małe białe jak śnieg włoski. To była pajęczyna!
- Jak to?!- Przestraszyła się Jula.
- TAK TO.
Julka szybko pobiegła do białego domku. Musiała jak najszybciej opowiedzieć Borysowi i Amelce co powiedział jej Greeny.
Nie wiedziała jak zareagują, ale musiała ich ochronić przed czyhającym na nich niebezpieczeństwem.
- Dlaczego się spóźniłaś moja droga?- Spytała babunia.
- Przepraszam, coś mnie zatrzymało.
Juleczka straciła apetyt, musiała być ostrożna. Nie wiadomo z czego ugotowała kolację.
Kiedy zjedli poszli do pokoju i Jula wszystko im opowiedziała co usłyszała od Greeniego.
- Jak to możliwe?!- Zdziwiła się Amelia.
- Musimy stąd uciekać!- Powiedziały jednocześnie.
Nagle Borys wyjął z szafy kilka ubrań i związał je, tak że powstał długi sznur, a potem wskazał na okno łapą.
- Borysie! Jesteś geniuszem!- Rzekła Julka.
Związały jeszcze trochę ciuchów, szmat i ręczników.
Przywiązały jeden koniec sznura do jednego z łóżek, a drugi koniec wyrzucili przez okno.
Każdy po kolei zjechał liną jak po rurze strażackiej. Uciekli, a raczej im się tylko tak wydawało.
Po tym jak Borys zjechał jako ostatni, pajęczyca weszła do pokoju w którym Jula, Borys i Amelka mieli już dawno spać, a okazało się że ich tam nie było.
Pająk ruszył w pogoń za dziećmi, gdyby nie pomysł Borysa by wejść na drzewo, byli by już przez pajęczycę złapani.
Kiedy pająk odszedł, zeszli z drzewa i pobiegli w przeciwną stronę, żeby tylko jej nigdy nie spotkać.
Rozdział 7
"Ciekawe"
Juleczka, Borys i Amelia biegli przez dżunglę jak najdalej od białego domku i pajęczycy. Zatrzymali się obok wielkiej jaskini.
- Chyba uciekliśmy.- Odezwała się Julka, ciężko dysząc.
- W tych ciemnościach ledwo co widzę.- Rzekła Amelka.
Nagle w jaskini coś zabłysło, złote światło rozświetliło nocne ciemności.
- Co tam jest?- Zaciekawiła się Jula.
- Może to smok?- Przestraszyła się Amelia.
- A może smok Wawelski o którym czytałam w książce o zagranicznych legendach? No pomyśl Amelia. Smoki nie istnieją!
Borysa jak zwykle pchała do przodu ciekawość. Powoli (chociaż się bał) wszedł do jaskini.
Dziewczyny zanim się zorientowały że niema Borysa, lis był już w środku.
Po chwili kłótnia "Czy smoki są prawdziwe" zakończyła się, lecz bez rozstrzygnięcia. Dziewczynki pobiegły za rudym kompanem do jaskini.
Szli spokojnie przez kamienne korytarze nie zakłócając nurtującej ich ciszy. Wydawało im się, że idą w nieskończoność.
Po kilku minutach światło błyszczało jeszcze mocniej i jeszcze mocniej, aż w końcu dotarli do końca jaskini.
To co zobaczyli, ich zaskoczyło. To było dosłownie najfajniejsze miejsce na świecie.
- O jacie! Czy to sen?! Uszczypnij mnie!- Krzyczała z zachwytu Amelia, a lis ją uszczypnął.
- Ał! Nie dosłownie!- Zdenerwowała się.
To było piękne miejsce, taka latająca wyspa, lecz nie wiadomo jak się tu dostali. O dziwo był tam dzień, a na ziemi była noc.
Wyspa unosiła się
na śnieżno-białych
obłokach. Zdaniem
bohaterów:
To było wspaniałe
miejsce.
- Co tutaj robicie?
Zobaczyli obok

siebie wielkiego wszechmogącego smoka, spoglądającego na nich z zaciekawieniem. To był niecodzienny widok.
- Co tutaj robicie i jak się tutaj znaleźliście?- Powtórzył pytanie smok. Julka była zaskoczona: - Smoki są prawdziwe?! Amelia miała rację?! Jak to możliwe?!- Miała mętlik 1 w głowie.
- Weszliśmy tu tą jaskinią.- Powiedziała Julka zgodnie z prawdą.
- Jasne, ale jak się nazywacie.. Chyba.. Julka, Borys i.. Emilia?
- Amelia. Nazywam się Amelia.
___________________________________________________________
Mętlik 1 - Chaos, wszystko pomieszane itp
- Ach, no tak! Amelia! Mam tyle obowiązków, że już zapominam imion.- Posmutniał.
- Może ci pomożemy!- Wpadła na pomysł Julka.
- Nie! Nie, naprawdę! Mogę poradzić sobie sam!
- Ah, jasne. Już nie będziemy tobie zawracać głowy, chodźmy.- Powiedziała Amelia.
- Widzę że naprawdę chcecie tu na trochę zostać. Jeśli naprawdę chcecie.. to możecie.- Stwierdził smok.
-Dziękujemy!- Krzyknęła z radości Juleczka i cała drużyna poszła poeksplorować 1 latającą wyspę.
- Łał, jaki piękny widok.- Stwierdziła Julka.
Spoglądała właśnie w dół jednego z urwisk wyspy, znajdowali się 150 km nad ziemią albo i więcej. To było
____________________________________________________________
Poeksplorować 1 - Zwiedzać, oglądać, odkrywać
niesamowite!
Borys popatrzał w dół, gwałtownie odsunął się od klifu. Widocznie przestraszył się wysokości.
Cała wyspa była bujna w przyrodę i rozmaite stworzenia. Co dziwne, Borys spotkał innego lisa i się go wystraszył. To było na prawdę dziwne: Lis bojący się lisa? Ciekawe co jeszcze?
Po małej przechadzce, znaleźli kolejną jaskinię, a co dziwne wydawała się im zupełnie inna niż wszystkie inne.
Dlaczego? Cóż, dowiecie się w kolejnym rozdziale.
Rozdział 8
"Nie da się tego opisać"
Lis wbiegł do tajemniczej jaskini. Co dziwne światło pięknie odbijało się od jej ścian. Amelia przysunęła się bliżej jednej ze ścian, a nagle powiedziała: To kryształ!
Juleczka jej nie uwierzyła, po chwili sama sprawdziła.
To co powiedziała Amelka to była prawda! Naprawdę ściany jaskini były z kryształu! Niesamowite!
Amelka po kryjomu zebrała próbkę kryształu i poszli dalej.
Kryształy pięknie odbijały się w świetle, były niebieskie, różowe, granatowe, a nawet zielone!
Były tam wszystkie kolory tęczy, a także ich ulubione. Niebieski - ulubiony kolor Julki. Żółty - ulubiony kolor
Borysa. Czerwony - Ulubiony kolor Amelki.
- Jak tu pięknie!- Stwierdziła Jula.
Na końcu jaskini dostrzegli oślepiające ich białe światło. Kiedy dotarli do końca, nagle światło zgasło, zostawiając ich w ciemnościach.
Julka wstała, otworzyła oczy. Okazało się że to był tylko sen.
Gdy reszta wstała, Amelia szybko sięgnęła do swojej małej torby. Próbka kryształu nadal tam była.
Tamtego miejsca nie dało się opisać jednym słowem, lecz dwoma tak. To było niesamowite i piękne miejsce.
Rozdział 9
"Zasoby kryształu i dalsza podróż"
Julka, Amelia i Borys długo patrzyli na kryształ, gdyby to był sen, tej próbki by nie było. Nagle Amelka usłyszała sowę i tak się wystraszyła, że upuściła kryształek na ziemię. Szybko go podniosła, wokoło miejsca gdzie go upuściła zaczęły wyrastać (bardzo szybko) kwiaty, które wyglądały jak z bajki.
Jeden z "Bajecznych" kwiatów wyglądał jak Greeny, tylko no cóż.. Mniejszy.
Borys zerwał jakiś zwiędnięty już od dawna kwiatek i wziął do drugiej łapki kryształ, a po chwili dotknął kwiatek kryształem, a on od razu zakwitnął.
-Niesamowite!- Powiedziała Jula.
- Full access to our public library
- Save favorite books
- Interact with authors
Książka ta powinna spodobać się nie tylko młodszym czytelnikom, także starszym może przypaść do gustu. To pierwsza książka napisana przez dziecko. Miłego czytania (♥◡♥) ️️
Autorka książki:
Gabriela Zychiewicz

Rozdział 1
"Początek przygody"
W pewnym małym miasteczku w Kanadzie był mały domek, w którym mieszkała dobra, nie różniąca się niczym od innych rodzina. Tata, mama i mała córeczka o imieniu Juleczka.
Julka różniła się zaś od wszystkich innych dzieci. Wolała przebywać w domu i czytać książki. Była jedynym dzieckiem z tak bujną wyobraźnią, lecz nie miała oprócz swoich rodziców nikogo kto by mógł ją zrozumieć.
Przez te 11 lat pragnęła tylko mieć prawdziwą przyjaciółkę to się jednak nie wydarzyło, więc zaczęła wymyślać "Wymyślonych Przyjaciół". Jednym z nich był lis stojący na dwóch łapach o imieniu Borys.
Pewnego dnia wraz z mamą poszły na zakupy na targu.
- Pamiętaj Julio, niczego na targu nie dotykamy.-Odezwała się mama.
Mama była porządną i rozważną kobietą. Jej ciemne jak noc włosy przysłaniały jej bladą cerę, a jej niebieskie oczy błyszczały jak gwiazdy na ciemnym niebie.
- Tak mamo.- Odpowiedziała Jula i zanim się obejrzała, znalazły się na miejscu.
Na targu było mnóstwo ludzi i straganów, aż się od nich roiło.
- Jak mama może się tu odnajdywać? To niemożliwe!- Pomyślała Julka.
Podeszły do najbliższego straganu z owocami i warzywami. Mama wyciągnęła z portfela 10 Dolarów.
- Proszę o 2 jabłka, kalafior i marchew.- Rzekła do sprzedawcy i dała mu pieniądze. Sprzedawca od razu zareagował i spakował do papierowej torby wszystkie produkty przez nią wymienione.
Po kupieniu wszystkiego ruszyły do domu. Zastały pusty dom, taty nie było.
- Gdzie jest tata?- Spytała zaniepokojona Juleczka.
- Zapewne znowu gdzieś wyszedł, nie przejmuj się kochanie. Może pójdziesz do swego pokoju i przeczytasz tę nową książkę "Tajemniczy Ogród"?
- Zgoda, ale powiedz mamo kiedy tata wróci.- Ustaliła warunek.
- Powiem, a teraz idź czytać.
Jula poszła małym korytarzem do swojego pokoju lecz
- < BEGINNING
- END >
-
DOWNLOAD
-
LIKE(2)
-
COMMENT()
-
SHARE
-
SAVE
-
BUY THIS BOOK
(from $11.79+) -
BUY THIS BOOK
(from $11.79+) - DOWNLOAD
- LIKE (2)
- COMMENT ()
- SHARE
- SAVE
- Report
-
BUY
-
LIKE(2)
-
COMMENT()
-
SHARE
- Excessive Violence
- Harassment
- Offensive Pictures
- Spelling & Grammar Errors
- Unfinished
- Other Problem
COMMENTS
Click 'X' to report any negative comments. Thanks!